www.nosotros-tres.blogspot.com
&&&
Dzisiaj był dzień wolny od zajęć z
czego się bardzo cieszyłam i dlatego spałam do południa, a po tym
od razu zjadłam śniadanie a raczej obiad i usiadłam sobie do
pianina. Zaczęłam coś tworzyć i wtedy zobaczyłam przed sobą
list zaadresowany do mnie więc się zdziwiłam i to nie mało. Ale
jednak wzięłam go do ręki i otworzyłam pod czujnym okiem mojej
mamy i wypadła na moje kolana karteczka "Jeśli dasz mi szansę
przyjdź o 16 tam gdzie ostatnio. Będę czekał :)". Byłam
nieźle zdziwiona, ale nie ma się co dziwić... jednak spojrzałam
jeszcze do koperty i zobaczyłam kolejną kartkę na której był
wiersz. Dlatego od razu zaczęłam czytać a brzmiał on tak:
Li to fajna jest dziewczyna
delikatna jak
ptaszyna.
Drugiej takiej nie
znajdziecie
nawet w każdym
epitecie.
Ach gdyby tylko
zobaczyła
i się ze mną nie
droczyła,
że to na niej mi
zależy
i odmawiam sto
pacierzy,
żeby mnie
zauważyła
w pocałunku się
złączyła.
O jej ustach
ciągle marzę
i uczuciem pięknym
darzę.
Dla uśmiechu
oddam wszystko
chce by była mą
artystką.
Nie powiem, ale mnie trochę tym
zdziwił jak i poruszył. Nikt nigdy nie napisał mi wiersza i też
trochę nie wierzyłam, że to on. Ale do tego kompletnie nie
wiedziałam co mam zrobić. Czy iść czy nie, dlatego miętosiłam
kartkę o spotkaniu w dłoni.
- I?
- Co?
- No co, co? Jak wiadomość?
- Nie wiem
- Jak to nie wiesz?
- Chce się spotkać.
- Aj pokaż to... – i mi wyrwała i czytała – No, no. Ma chłopak talent albo zawróciłaś mu ostro w głowie
- I co ja mam zrobić?
- Kochanie...nie mogę cię zmusić. Musisz posłuchać serca nie matki
- Ale ja się boję.
- Czego skarbie?
- No bo on jest doświadczony, inny. A ja go uderzyłam zębami – i spaliłam buraka
- Li... – i mnie przytuliła – Jemu to nie przeszkadza.
- No tak może się śmiać.
- Z czego?
- No bo jak go uderzyłam to się zaśmiał
- Może chciał cię rozluźnić?
- Ja nigdy tego nie robiłam
- To nie skreśla cię abyś była szczęśliwa
- Myślisz, że mu nie przeszkadza?
- Skarbie...jeśli by mu przeszkadzało to by ci napisał wiersz?
- Jak to on napisał
- Na pewno tak
- Ale... jest za dwadzieścia
- Pewnie tam jest – uśmiechnęła się - Ale ty masz wybór...
- Mam wszystko w praniu
- Jesteś mądra więc podejmiesz najwłaściwszy wybór – i dała mi buziaka w policzek
Jedynie poszłam na górę i miałam
ogromny mętlik w głowie. Kompletnie nie wiedziałam co mam robić w
dodatku czas wcale nie działał na moją korzyść, dlatego usiadłam
na łóżku i myślałam. Ale kiedy było za pięć to się ubrałam
i wyszłam z domu idąc w stronę parku. Wiedziałam, ze się spóźnię
i wiedziałam, ze mogę już go nie spotkać. Ale jednak stał i
chodził to w jedną to w drugą stronę, dlatego schowałam się za
krzakiem jak jakaś maniaczka. Kiedy dotarło do mnie, że zachowuje
się jak małolata a nie pełnoletnia dziewczyna to wzięłam się w
garść i poprawiłam. Szłam w jego kierunku i coraz bardziej
chciałam zawrócić. Na dodatek on usiadł na ławce i dopiero wtedy
zobaczyłam, ze ma różę. Ale jednak stanęłam obok ławki i wtedy
zerknął kątek oka.
- O jesteś.
- Yhym... – a on wstał i widziałam nadzieję w jego oczach i czemu on musi być taki duży! - Dziękuje za wiersz.
- Nie ma za co...natchnęło mnie
- Ciebie?
- Dziwne prawda?
- Nie, możesz mieć ukryty talent
- Czy ja wiem...było trudno z rymami ale dałem radę
- Ładny. – i wytarłam dłonie bo mi się strasznie pociły jak nigdy!
- Dziękuję...a! To dla ciebie – i podał mi różę
- Dziękuje. – i ją od niego wzięłam i powąchałam na co się do mnie uśmiechnął - Ale tak na prawdę nie wiem co tu robię – i usiadłam na ławce
- Nie wiesz?
- Boję się
- Czego? – i sam usiadł
- Bo ty jesteś doświadczony ja nie. Nie chce mieć od razu złamanego serca, w dodatku ty się ze mną zanudzisz. Jesteś rozrywkowy a ja wiecznie siedzę w domu...
- Taka mi się podobasz. – uśmiechnął się i złapał mnie za dłoń na co od razu poczułam ciepło i było mi wstyd, że mam mokre dłonie
- Na prawdę? I nie przeszkadza ci to, że się peszę za każdym razem, jestem cicha?
- Oczywiście że nie
- Dziwny jesteś.
- Może.
- I byś się wszystkim pochwalił? – i się bawiłam kwiatkiem
- Nie jestem z tych którzy się chwalą
- I na prawdę się modlisz?
- Tak jakby
- Jakby?
- Nie wiem czy można to nazwać modlitwą
- Aha
- Po prostu w duchu prosiłem żebyś mi dała szanse
- Dlaczego tak ci zależy?
- O jej ustach ciągle marzę i uczuciem pięknym darzę
- Podobają ci się moje usta i masz z nimi wizje erotyczne?
- Nie, nie. To była metafora ale chyba się nie udała - podrapał się po głowie - Ale chodziło o to że lubię cię całować i mi się bardzo podobasz
- Pocałowałeś mnie raz i nie udanie
- Mi się podobało...masz słodkie usta
- Na prawdę? – a on pokiwał głową - I to sprawia, że jesteś dziwny ale fajny
- Miło to słyszeć. – na co się uśmiechnęłam - Śliczny masz ten uśmiech
- Dziękuje
- Nie masz za co. Ale na prawdę cieszę się że jednak przyszłaś
- Myślałam, ze już nie będziesz bo trochę spóźniłam się
- Czekałem – na co się uśmiechnęłam i złapał za moją dłoń i splótł ją z moją - Czyli jesteś już moją artystką
- Wychodzi na to, że tak
I wtedy poczułam delikatnie jego usta
i mnie pocałował co odwzajemniłam modląc się aby go nie ugryźć
albo nie uderzyć. Tylko, że on dalej mnie całował delikatnie na
co powoli się rozluźniałam i czułam motylki w brzuszku na co mnie
mocno do siebie przytulił a ja kompletnie nie wiedziałam co mam
robić z rękami, ale on położył je na swoich ramionach. I całował
mnie dalej, ale poczułam jego język na swoich wargach więc się
odsunęłam delikatnie, ale on jedynie się do mnie uśmiechnął co
odwzajemniłam.
- W porządku?
- Tak – na co pogłaskał mnie po policzku więc się uśmiechnęłam i mnie objął na co przytuliłam się do jego ramienia i mnie pocałował w czoło i bawiłam się różą
- Podoba się?
- Tak
- Kwiaciarka chciała mnie nią zabić
- Dlaczego? – i na niego spojrzałam
- Bo nie mogłem się zdecydować
- Lubię róże, tulipany i stokrotki
- Trafiłem.
- Tak, ale nie trzeba było
- Trzeba. A...będę musiał dalej pisać wiersze?
- Nie
- Jak mnie natchnie to napisze
- Dobrze
- Ale piosenki nie da się do tego dać co nie?
- Może się coś wynaleźć, jakiś krótki podkład na pianino
- Ooo
- Znaczy to nie było pod publikę a dla ciebie
- Rozumiem
- Zresztą nic nie robię pod publikę...gram dla siebie, z tobą też chce być dla siebie a nie innych
- To dobrze bo ja nie chce aby mnie wytykali palcami albo coś.
- Nie będą – i dał mi buziaka w policzek na co się uśmiechnęłam - No i ten uśmiech mi się bardzo podoba
- Daj spokój – i się od razu speszyłam
A Raul mnie pocałował na co
zamruczałam i odwzajemniłam pocałunek. Tylko, że przez cały czas
mnie całował więc się przekręciłam trochę na bok bo było mi
nie wygodnie. Ale jedynie się ode mnie odsunął i uśmiechnął co
odwzajemniłam. I wtedy pocałował mnie odważniej czym mnie
zaskoczył, ale jednak odwzajemniłam i poczułam delikatnie jego
język na co się znowu odsunęłam delikatnie, ale Raul nie
przestawał mnie całować. Tym razem dalej delikatnie.
- I jak myślisz? Dalej jestem inna liga?
- Myślę, że zawsze będziesz
- A ja myślę ...hmm... że lubię jednak łamać zasady
- Zasady?
- Że inna liga
- Zawsze będziesz, bo zawsze będziesz otwarty na wszystkich, pewny siebie
- Z śliczną dziewczyną u boku
- A teraz ja będę wracać do domu.
- Odprowadzę cię
Więc wstałam z ławki i się
poprawiłam. Raul również wstał i od razu złapał mnie za dłoń
i tak wracaliśmy do domu. Szliśmy powoli bo nigdzie nam się nie
spieszyło, aż w końcu doszliśmy pod mój dom i stanęliśmy w
takim miejscu, że nie było nas widać bo moja mama pewnie w oknie
czatuje.
- Więc ja się nie ryje na ciasteczka bo pomyślisz że na tym mi tylko zależy
- Ciastek nie ma
- To się zapowiem – zaśmiał się
- Na walentynki zawsze są
- Zapamiętam.
- No ale ja idę.
- Idź, idź. Pa – i mnie pocałował na co mruknęłam pa i odwzajemniłam buziaka - Twoja mama patrzy
- Stoimy w takim miejscu, że nie widzi
- Aha. To żeby nie spadła z tego parapetu – na co się zaczęłam śmiać
- Pa. – i ruszyłam do domu na co mi jeszcze pomachał i weszłam do środka a moja mama jakby nigdy nic odpinała czystą firankę – Czubek – rzuciłam do niej
- Coś mówiłaś kochanie?
- Tak, mówiłam że powinnaś się zbadać u psychiatry
- Dlaczego?
- Kurcze kochanie ze strychu też nie widać. – i ze schodów schodził mój tato - Ups.
- Ty to zawsze musisz palnąć – i zrobiła groźną minę
- Heh za co mnie tak skazali
- Ale opowiadaj!
- Ale co?
- No wszystko – i mnie pociągnęła do salonu a ja na nią spojrzałam jak na wariatkę - No córcia!
- No co?
- No mów....
- No dałam mu szansę
- Brawo.
- Coś jeszcze?
- Jak całuje?
- Kochanie! – od razu zareagował mój tato na co się zaśmiałam pod nosem
- Oj no...to jej pierwszy chłopak
- I mam nadzieję, że jej nie macał.
- Nie, kiedy wpychał się z językiem to się odsuwałam
- Moja córcia – uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam
- Heh...jesteście tacy sami
- Niech chłopak wie, że musi się postarać. Kochanie ty się nie dałaś nawet na pierwszej randce pocałować
- No cóż...były inne czasy
- I mi się one podobały – a ja wstałam cichaczem i chciałam uciec
- A ty dokąd młoda damo?!
- No do pokoju?
- Włóż róże do wody
- Wiem – na co się do mnie uśmiechnęła – Mogę iść?
- Idź.
Więc zadowolona poszłam na górę
gdzie od razu nalałam do wazonu wody i postawiłam różę na biurku
w widocznym miejscu i uśmiechnęłam się sama do siebie.
OJA OJA OJA OJA OJA *,* Nasz Raul to chyba w 7 niebie teraz hahaha no i w końcu się Li przełamała ale jeszcze jest taka czujna. JAK SŁODKO <3
OdpowiedzUsuńAle słodko. nie wiem czemu, ale przez cały rozdział się śmiałam, to chyba przez ten wierszyk od Raula.:D Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńW końcu! Nareszcie, nareszcie! Jest! :D Jakbym mogła pić alkohol, to bym wypiła toast za ten związek :D Nie dziwię się Li, ten wierszy był kapitalny! Ona musiałaby być jakaś nieczuła, gdyby nie zrobił na niej wrażenia, ale na szczęście, udało się :) Raul pewnie pęka ze szczęścia :D Mam nadzieję, że nie zrobi jej krzywdy i jej nie zrani, że będzie im się udawało :) Chociaż... Znając charakter Li, to może być ciężko, Raul będzie musiał mieć dużo cierpliwości, ale jeśli ją kocha, to na pewno da radę :D Kurde, cały czas się śmieję z tego wiersza, nie mogę :) To było GE-NIA-LNE! :D A co do tej poprzedniej akcji z całowaniem - jeszcze będzie się z tego śmiać, za parę lat, jestem tego pewna :)
OdpowiedzUsuńPrzełamała się nam dziewczyna:D Ale pewnie i tak pozostanie taką cichutką skromniutką Li, ale w takiej właśnie zabujał się Raul, więc życzę im szczęścia :D
OdpowiedzUsuńA wiersz? Sam Rej lepszego by nie napisał :D